Rodzinna historia lęku II

Pisałam już o powstawaniu zaburzeń lękowych w świetle teorii przywiązania. Przyjrzenie się relacji z rodzicem jako czynnikowi, który przyczynił się do powstania lęku pomaga lepiej zrozumieć objawy i poradzić sobie z nimi. Dla pacjenta, który szuka ulgi w cierpieniu u psychoterapeuty, to aż nadto.

Ten post dotyczy tego samego tematu, ale w duchu „szkiełko i oko”, evidence based. Dla dociekliwych, z zacięciem naukowym.

Wiedzę czerpię z artykułu „Amygdala Functional Connectivity, HPA Axis Genetic Variation, and Life Stress in Children and Relations to Anxiety and Emotion Regulation” Davida Pagliaccio i in. (nawiasem mówiąc dr Pagliaccio jest młodym i przystojnym pracownikiem New York State Psychiatric Institut. Czemu zawsze spodziewam się, że osoby o imponującym dorobku naukowym będą sędziwymi brodaczami?). Postaram się przełożyć istotę tego artykułu z angielskiego na polski i z naukowego na ludzki (co bywa trudniejsze ;)).

Czas i miejsce dramatu

Ośrodkowy układ nerwowy 120 badanych dzieci w wieku 9-14 lat

Osoby dramatu:

-zaburzenia lękowe-  niepozorna postać, która jednak miesza w akcji.  To zaburzenia ” do wewnątrz”. Osoba, którą dopadną, cierpi w milczeniu.  Są dyskretne, w przeciwieństwie do innych form cierpienia psychicznego, które manifestują się wyraźnie dla innych ludzi (np. nadużywanie substancji psychoaktywnych, antyspołeczne zachowania).

-ciało migdałowate- techniki neuroobrazowania pokazują, że jest ono głównym bohaterem scen, których treścią jest skuteczna regulacja emocji. Łączy je sieć koligacji z innymi częściami mózgu, przede wszystkim: korą przedczołową, zakretem obręczy kory mózgowej, prążkowiem i hipokampem. Badania pokazują, że właśnie to jak ciało migdałowate komunikuje się z innymi strukturami mózgu ma swoje odzwierciedlenie w prawidłowej lub wadliwej (w przypadku zaburzeń lękowych, czy depresji) regulacji emocji.

-oś HPA, czyli system podwzgórze- przysadka-nadnercze- trójka, która zawsze trzyma się razem. Oś ta jest aktywowana pod wpływem stresu, odpowiada za długotrwałą reakcję na czynnik stresowy. Pobudzenie podwzgórza prowadzi do uwolnienia ACTH przez przedni płat przysadki, co z kolei stymuluje korę nadnerczy do wydzielania kortyzolu – hormonu zwiększającego stężenie cukru we krwi i metabolizm.

-trudne/ traumatyczne wydarzenia życiowe- niektóre, że aż włos się jeży, traumatyczne i już (przemoc, nadużycia seksualne, klęski żywiołowe, akty terrorystyczne itp.)- większość badanych szczęśliwie ich nie doświadczyła. Jednak jako traumatyczne zdarzenie sklasyfikowano również śmierć bliskiej osoby dorosłej, która była udziałem większości badanych, niektórych wielokrotnie. Do trudnych wydarzeń życiowych zaliczono zdecydowanie bardziej powszechne stresory (zmiana szkoły, konflikty rodzinne, rozwód, narodziny rodzeństwa, trwające dłużej niż tydzień rozstanie z rodzicem, pobyt rodzica w szpitalu itp.).

-geny CRHR1, NR3C2, NR3C1, and FKBP5- w genotypie każdego z nas są geny warunkujących funkcjonowanie osi HPA. Naukowcom  udało się wyodrębnić allele w tych genach, które współwystępują z pewnymi charakterystykami funkcjonowania emocjonalnego (np. podwyższony poziom kortyzolu, występowanie i nasilenie depresji, odpowiedź na leczenie lekami antydepresyjnymi). Wysnuli więc wniosek, że jeśli u kogoś występuje określona budowa genów odpowiedzialnych za oś HPA to stanowi to czynnik ryzyka wystąpienia u niego zaburzeń emocjonalnych.

Zarys fabuły

To że doświadczenie strasznych przeżyć w dzieciństwie i rodzinna (genetyczna) predyspozycja może zaowocować wystąpieniem zaburzeń lękowych lub depresyjnych jest zgodne z intuicją. Jednak bez twardych, naukowych dowodów trudno domyślić się w jaki sposób się to dzieje. Dzięki technikom „podglądania” mózgu oraz zaawansowanym statystycznym analizom David Pagliaccio i współpracownicy uchylają rąbka tajemnicy: tajemniczym pośrednikiem między genetycznym i „życiowym” ryzykiem a wystąpieniem zaburzeń psychicznych jest aktywność ciała migdałowatego i jego połączenia z innymi częściami mózgu. Im liczniejszych i bardziej dotkliwych wydarzeń życiowych doświadczyło dziecko, tym jego ciało migdałowate jest gorzej połączone z innymi strukturami mózgu. To z kolei w przyszłości wpływa na trudności z regulacją emocji i wystąpienie zaburzeń lękowych i/lub depresyjnych.

Słowo od życzliwego, acz upierdliwego krytyka

Całość mnie wciągnęła, ale mam jeden, podstawowy zarzut: badanie uwzględnia rzeczywistość, fakty. A co z „faktami psychologicznymi” tzn. subiektywnym odbiorem zdarzeń i zjawisk rozciągniętych w czasie (np. konstelacji rodzinnych)? Prawdopodobnie tyleż jest osób, które doświadczyły klęski żywiołowej i nie miało to na nie traumatyzującego wpływu, ile tych wzrastających w pełnych, „porządnych” rodzinach, w permanentnym poczuciu krzywdy oraz osamotnienia. Tego czy coś było dla jednostki traumatyczne i w jakim stopniu możemy się dowiedzieć tylko w rozmowie z nią. Z drugiej strony wspierające środowisko rodzinne potrafi złagodzić efekt nawet bolesnych kopniaków od losu. Podważam zatem użyteczność jedynie ilościowego ujmowania zdarzeń życiowych jako wpływających na rozwój emocjonalny. Człowiek nie kalkulator, nie da się jego doświadczeń, ot tak, dodać i przemnożyć 🙂

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *