Rodzinna historia lęku I

Lękowi rodzice mają lękowe dzieci. Pewnie dotyczy to również innych cech psychicznych, czy sposobów reagowania. Pewnie nie jest to szczególnie odkrywcze. Zawsze mnie to jednak frapowało…

Czy lęk się dziedziczy jak kolor oczu albo kształt nosa? Czy rodzice przekazują go w procesie wychowania tak jak to, żeby się uczyć i nie bekać przy stole? Dlaczego ujawnia się tylko u części rodzeństwa?

Jako dziecko bałam się jeździć windą. Do tego stopnia, że wolałam wbiec do mieszkania mojego dziadka na 8. piętrze niż do niej wsiąść.  Lata później, gdy oswoiłam już lęk i doceniłam dobrodziejstwa tego wynalazku zaczęłam analizować kiedy i skąd przyszedł do mnie lęk i czym się karmił. Sceną filmową, na którą przypadkiem trafiłam w TV, gdy byłam mała, w której bohater wskazuje na kabinę windy i nieuchronnie zbliża się do końca szybu. Zasłyszaną sensacyjną historią o tym, jak ktoś został wciągnięty w dziurę i rozmazany po piętrach. Radami mojej mamy, bym nie wsiadała do windy sama lub z nieznajomymi. Opowieściami dziadka o tym, że znów został uwięziony w windzie między piętrami i z niej wychodził. Historią z dzieciństwa mojej mamy o tym, jak dowcipny wujek w ramach żartu zaciął ich w windzie, a ona bardzo się przestraszyła.

Lęk przed windą to taki lęk- pikuś. O wyraźnych granicach, wyróżniony z tła, zidentyfikowany. Opisywalny, nazwany. Łatwy do oswojenia, pokonania. A jeśli nie, to możliwy do uniknięcia, zignorowania w polskich warunkach, gdzie rzadko pracuje się na 15. piętrze szklanego drapacza chmur.

Co jednak z combo lękami? Rozlanym, wszechogarniającym, paraliżującym lękiem przed  TYM, CZEGO NAZWY NIE WOLNO WYMAWIAĆ, którego doświadczają niekiedy ludzie? Lęku przed życiem.

I znów, jak mógłby ironicznie zauważyć ktoś sceptyczny wobec psychologii, chodzi o matkę (lub najbliższą dziecku osobę, ktokolwiek by nią nie był). Według teorii więzi relacje jakie stworzymy w dzieciństwie z najbliższymi są matrycą dla wszystkich innych relacji w życiu. Nie tylko relacji z innymi, lecz także z sobą samym i światem. W bezpiecznej relacji z opiekunem dziecko jest ciekawe, śmiałe, odważne. Może stopniowo zwiększać dystans do mamy, wypuszczać się w świat. Dzięki swoim dotychczasowym doświadczeniom wie, że mama uważnie obserwuje co się z nim dzieje i w razie czego ruszy z pomocą. Wie, że mama czuwa i ostrzega przed niebezpieczeństwami. Dzięki stanowczemu „nie”  maluch unika poparzenia, wpadnięcia pod samochód i spotkania z niebezpiecznymi dla niego osobami. Sprawdza jak działa świat i doświadcza przyjemności eksperymentowania i wpływania na niego, zmieniania swojego otoczenia. W nieuniknionych porażkach spotyka się z pocieszeniem i wsparciem. Dorosły człowiek, który dorastał w takich warunkach czuje się ważny i godny miłości, buduje przyjaźnie i związek oparte na miłości i życzliwości. Realizuje się, rozwija, spełnia swoje marzenia, planuje.

Na takim gruncie combo lęk nie wykiełkuje.

Bywa jednak, że mama nie ufa sobie, innym, światu. Kocha swoje dziecko i chce je chronić. Taka mama przytrzymuje kurczowo dziecko, bo gdzie będzie bezpieczniejsze niż w jej ramionach? Jako trzylatek dziecko nie zostanie u babci na noc, ani nie pójdzie do przedszkola. Będzie się bawić z nianią w domu. Nianią, którą mama nagra ukradkiem na kamerę, czy nie podaje dziecku leków nasennych i nie siedzi w tym czasie w telefonie. Dziecko nie będzie też samo jadło, bo może się skaleczyć widelcem albo poparzyć zupą. Syn, jako dziesięciolatek, nie pojedzie na kolonie, bo spotka element i nauczy się pyskować. Nie będzie jeździł na nartach, bo to kontuzyjny sport. Córka, będąc nastolatką, nie pójdzie z koleżankami do kina, a na wycieczce szkolnej będzie odbierać telefony od zaniepokojonej mamy. Pod jej nieobecność rodzice przeczytają jej pamiętnik, żeby się upewnić, że nie wpadła w złe towarzystwo.

Czy po osiągnięciu dorosłości, usamodzielnieniu się człowiek wreszcie może odetchnąć pełną piersią, korzystać z życia? Trudno mu, bo postawa rodzica stanowi jego integralną część. Już zawsze towarzyszy mu wątpiący, pełen niepokoju podszept. Pojechać na zagraniczne stypendium? Nie dasz rady…Szef chwali twój projekt? Manipuluje tobą…Mężczyzna zaprasza cię na randkę? Chce cię zaciągnąć do łóżka….Zrobić wymarzony kurs nurkowania? W wiadomościach podawali, że ostatnio nurka pożarł rekin…Mąż znowu poszedł na siłownię? Pewnie ma inną…Zagłosować w wyborach? I tak nic się nie zmieni, a politycy chcą się tylko nachapać…

Człowiek czuje się samotny i bezwolny, a to doskonała pożywka dla combo lęku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *