O tym co powinno być, a nie chce

Istnieje kilka zwrotów, które powtarzają się w moich rozmowach z klientami.

Gdybym stworzyła ranking takich zwrotów, (nie) powinno znalazłoby się w top 10. A w rozmowach z rodzicami  na temat dzieci nawet w top 5.

„Y nie powinien już robić w pieluchy”

„X powinna już sama pilnować odrabiania lekcji”

„Y powinna od niego odejść”

„Pornografia nie powinna być tak łatwo dostępna dla młodych ludzi”

„X nie powinien już mieszkać z matką”

„Nie powinni ode mnie wymagać, żebym zostawała po godzinach”

Użycie zwrotu powinno/ nie powinno sugeruje, że jest jakaś twarda norma, która określa jak ma być. Wystarczy czyjeś zachowanie lub stan rzeczy zestawić ze wzorcem. Jednak w życiu szokująco mało spraw podlega takim twardym wytycznym.

W psychologii nieliczne zjawiska można zmierzyć znormalizowanym testami. Normy powstają po zbadaniu zawsze w ten sam sposób kontrolowanej pod kątem różnych kryteriów dużej grupy ludzi i nałożenia wyników na krzywą Gaussa. W tym myśleniu normalne jest to co jest najczęstsze. W populacji większość stanowią średniacy, a ludzie, którzy mają bardzo niski lub bardzo wysoki poziom badanej cechy należą do rzadkości. Zdecydowana większość zachowań może być szacowana jedynie „na oko”, w odniesieniu do tego, jak bardzo jest rozpowszechniona, typowa dla opisywanej grupy. A na oko to chłop w szpitalu umarł 😉

Innego rodzaju „powinno/nie powinno” mamy na myśli dokonując osądu dobra i zła. Decydujemy, że coś podlega ocenie moralnej w kategoriach dobra i zła. Okazuje się jednak, że ludzie są zaskakująco mało zgodni w tym zakresie, a nasze oceny moralne są silnie zależna od  okoliczności towarzyszących (przy okazji polecam pasjonujące badania M. Paruzel-Czachury z Uniwersytetu Śląskiego w tym obszarze).

Idealnie ujęła to amerykańska terapeutka Virginia Satir: “Życie nie jest takie, jak powinno być. Tak właśnie jest. Sposób w radzeniu sobie z tym faktem robi różnicę”.

Zatem wszyscy doświadczamy notorycznie niezgody na to jak się sprawy mają.  Wydaje się, że refleksja co powinno być, a co nie, mówi ostatecznie o naszych oczekiwaniach/pragnieniach/ wyobrażeniach na temat rzeczywistości.

To czym różnimy się od siebie, to poczucie sprawstwa- na ile widzimy się w roli autorów zmiany. Czy widzimy swój wpływ na otaczający świat? Może go nie doceniamy lub przeciwnie- przeceniamy? Po drugie jakimi metodami próbujemy wywierać wpływ. Czy jeśli widzę, że światu zagraża katastrofa klimatyczna, to przykuwam się do drzew w akcie protestu, czy ślęczę godzinami nad uwagami do Krajowego Planu Odbudowy?

Poczucie sprawstwa i wybierane metody działania mogą być przedmiotem badania w procesie psychoterapii: na ile pozwalają nam osiągać cele i są zgodne z tym, jakimi ludźmi chcemy być.

Z drugiej strony uporczywe próby wpłynięcia na sprawy poza obszarem wpływu prowadzą nieuchronnie do frustracji. Zatem słowa modlitwy: „Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego” zawierają w sobie wielką mądrość. Z tym że ja nie widzę tych umiejętności jako łaskę bożą, lecz dojrzałość, owoc refleksji i pracy nad sobą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *